Wstęp


Motto: Posłuchajcie ludkowie, co wam dziadek opowie (Tadeusz Żeleński Boy)

 

W roku 1989 r. komuna padła, nie wiadomo było co robić dalej. 

Miałem wtedy trzydzieści trzy lata (wiek chrystusowy). Cieszyliśmy się, że upadek komuny nie skończył się przelewem krwi. Jak kamera rejestrująca przebieg wydarzeń oglądaliśmy świat z perspektywy żabiej, czyli z dołu, i uważaliśmy porozumienie przy okrągłym stole za sukces, nie wiedzieliśmy wtedy jeszcze, że Wałęsa był Bolkiem, a Michnik, Kuroń, Frasyniuk i wielu innych to zwykłe ciule, które myślały tylko o tym, jak się obłowić i jak wystrychnąć innych oraz cały naród na dudków. 

Dzisiaj, po następnych trzydziestu trzech latach (Chrystus mi się tu pałęta) patrząc z perspektywy ptasiej, czyli z góry, łatwiej ocenić przeżyte lata i wysnuć przestrogi dla młodego pokolenia, jakkolwiek ono i tak nie będzie dziadka słuchało. 

Jako księgowy w średnim wieku mogłem zostać kim chciałem, ale nie wiedziałem wtedy, co to jest pozytywne myślenie i cała ta propaganda lewacka, więc realistycznie rzecz oceniając celowałem w trzy zawody, które wydawały się być w zasięgu mojej ręki, a to: 

- doradca inwestycyjny, 

- doradca podatkowy, 

- biegły rewident. 

Byłem przekonany, że Zachód (Europa Zachodnia, Stany Zjednoczone, Kanada) to coś lepszego niż komunistyczna Polska Rzeczpospolita Ludowa, socjalizm i komunizm, wierzyłem też naiwnie, że tam panuje praworządność, a prawa człowieka są przestrzegane. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że to nieprawda, co możemy obecnie poczuć na własnej skórze, jako że totalitaryzm obejmuje powoli cały świat jak meduza długimi pełzającymi mackami. 

Od 1989 r. do dzisiaj aktualna jest dewiza „przyjechali bandyci, każdy kradnie to co chwyci”, co pięknie opisał polski Żyd i komunista Julian Tuwim  w poemacie „Bal w operze”:

 

„Bo patrzcie! patrzcie, jaka sensacja!

Brawo dyrekcja! Co za atrakcja!

Gąsienicą hipopotamową,

Glistą, na miarę przedpotopową,

Na salę wpełza tłusty Jaszczur,

Czołg złotociekły, forsiasty praszczur:

Szczurząc i wsząc, i pchląc wspaniale,

Książę Karnawał wjeżdża na salę!

Tajniaki z tyłu, tajniaki na przedzie,

Mlaskiem, człapem, wijąc się, jedzie,

Pełznie smoczysko - a na nim okrakiem

Goła, w pończochach, w cylinderku na bakier,

Z paznokciami purpurowymi,

Z wymionami malowanymi,

Z szmaragdowym monoklem w oku,

Z neonową reklamą w kroku,

Skrzecząc szlagiera:

"Komu dziś dać?

Komu dziś dać?

Komu dziś dać!"

Wierzga na gęstym pieniężnym potoku

Promieniejąca Kurwa Mać!

I nagle - kotłującym ściskiem

Rzuciła się sala z piskiem, wizgiem!

Pianą zieloną pryska z pyska,

Kopie, szarpie, krzesłami ciska,

Tratuje, gryzie wściekłymi kłami,

Nożami błyska, tłucze pałkami,

Na zakrwawionym śliskim parkiecie

Tarza się, tapla się, dusi i gniecie,

Mordem i smrodem pozycje zdobywa

I z cielska potwora łapami wyrywa

Złotą juchą ociekające

 

Wrące szczurami i wszami pieniądze

I żre, i chłepce wydarte kawały,

Aż ryczy ze śmiechu Odwłok Wspaniały,

Kipiący bezmiarem metalu,

I dalej się wije i tłuszczem obrasta,

I nonszalancko ogonem chlasta

Największa atrakcja Balu!

I przyśpiewuje "Komu dziś dać?

Komu dziś dać?

Komu dziś dać?"

Promieniejąca Kurwa - Mać

Kurwa - Mieć

Kurwa – Brać”

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

III Biegły rewident

V Przyszłość