II. Doradca podatkowy
Wpis na listę doradców podatkowych był wpisem warunkowym, wpisywali się wszyscy ci, którzy potrafili pokazać umowy lub faktury za działalność w zakresie doradztwa podatkowego zawarte (wystawione) w latach osiemdziesiątych. To się wpisałem.
Korporacją doradców podatkowych zarządzał powszechnie znany doradca nr 1, który w latach dziewięćdziesiątych wprowadzał w Polsce podatek od towarów i usług; do dzisiaj pamiętam jakieś debilne kary z tamtych czasów za nieistotne błędy na fakturach VAT dochodzące do 300% wartości wystawionej faktury.
Doradca nr 1 był niezwykle elokwentny i przekonywujący, na licznych szkoleniach organizowanych po kolejnych zmianach ustaw podatkowych siał panikę wśród słuchaczy. Niejedna księgowa przychodziła do mnie biegłego rewidenta po takim szkoleniu i zamartwiała się, co to teraz będzie. Sianie strachu wśród słuchaczy szkoleń było skuteczną metodą marketingową, przywiązywało klientów do doradcy nr 1 i powodowało, że zapisywali się na następne szkolenia.
Doradca nr 1 postanowił w pewnej chwili skreślić z rejestru doradców podatkowych wszystkich, którzy nie wykonywali zawodu przez siedem lat. Taką możliwość dawała ustawa o doradcach podatkowych, ale nie musiał. Skreślił i mnie, gdyż pracując jako biegły rewident nie wykonywałem zawodu doradcy podatkowego.
Uważam, że równoczesne wykonywanie zawodów biegłego rewidenta i doradcy podatkowego musi się odbić na jakości wykonywanej pracy. Ale nie wszyscy tak uważają, niektórzy wykonują czynnie oba zawody naraz, a ponadto mają także czas na udzielanie się we władzach jednego lub drugiego związku, a dodatkowo wykonują jeszcze ekspertyzy sądowe. Ekspertyzy te są najczęściej niskiej jakości ponieważ są kiepsko płatne.
Co do doradcy nr 1, to jego nadgorliwość nie podobała się także innym doradcom podatkowym, którzy odwołali go z funkcji przewodniczącego i doprowadzili do zmian w ustawie o doradztwie podatkowym. W myśl tych zmian, jeżeli osoba skreślona chciała, mogła powtórnie wpisać się do rejestru doradców podatkowych pod dotychczasowym numerem. Wpisałem się na listę doradców podatkowych nie wykonujących zawodu.
W pewnym momencie jakiś bystry rzecznik dyscyplinarny zarzucił mi, że wykonuję doradztwo podatkowe, a nie biorę udziału w szkoleniach doradców podatkowych, a ponadto wpisałem się na listę doradców podatkowych nie wykonujących zawodu.
Jego błąd polegał na tym, że nie odróżniał biegłego rewidenta od podmiotu wpisanego na listę podmiotów uprawnionych do badania sprawozdań finansowych (obecnie firma audytorska). Jako biegły rewident nie wykonywałem doradztwa podatkowego, jako podmiot wpisany na wspomnianą listę owszem tak, korzystając z usług licencjonowanych doradców podatkowych. Pozwalała mi na to ustawa o biegłych rewidentach.
Rzecznik dyscyplinarny nie przyjmował żadnych tłumaczeń, a sprawa została umorzona z powodu niskiej szkodliwości czynu. Odwołałem się od tego postanowienia, ponieważ o niskiej szkodliwości czynu można mówić wtedy, kiedy taki czyn został popełniony, a ja byłem niewinny, czysty jak kryształ. Moje odwołanie nigdy nie zostało rozpatrzone. Cała sprawa jest szczegółowo opisana, dostęp do niej można uzyskać po otrzymaniu ode mnie hasła.
Jeżeli chodzi o doradcę nr 1, pieszczocha komuny, bo któż inny mógł zostać numerem 1 bez odpowiednich układów i znajomości, to odwołam się do fragmentów książki „Masa Jarosław Sokołowski „Masa” w rozmowie z Arturem Górskim O pieniądzach polskiej mafii” z 2014 r.
Rzecz dotyczy „Zielonego Bingo” czyli przedsięwzięcia polskiej mafii polegającego na zakupie i rozpowszechnieniu jednorękich bandytów. Zamiar nie doszedł do skutku, podobno z powodu ingerencji polskich służb specjalnych, gdyż kto inny był przeznaczony do tego interesu:„A.G.: Kto pisał
biznesplan?
J.S. Wybitny ekonomista, były wiceminister, profesor M.” (str. 228)
Biegli rewidenci mogli prowadzić doradztwo podatkowe jako podmioty wpisane na listę podmiotów uprawnionych do badania sprawozdań finansowych, a doradcy podatkowi mogli prowadzić księgi rachunkowe, czyli wykonywać działalność biur rachunkowych.
Miałem do czynienia z kilkoma takimi biurami rachunkowymi prowadzonymi przez doradców podatkowych, jedne były lepsze, a inne gorsze, ale jedno biuro było wyjątkowe.
Jeden z doradców podatkowych prowadzących pewną kancelarię podatkową, która zajmowała się także prowadzeniem ksiąg rachunkowych, prowadził księgi spółce założonej w Polsce przez niemiecką spółkę rodzinną. Wszystko dobrze się toczyło, dopóki do kancelarii nie przyszedł urząd skarbowy i nie sprawdził ksiąg podatkowych (które w odniesieniu do osoby prawnej są księgami rachunkowymi). Urząd Skarbowy zażądał pieniędzy, a doradca podatkowy poradził, żeby od tej pory wpłaty z Niemiec do polskiej spółki nie trafiały na jej konto, tylko na konto spółki doradców podatkowych oraz koleżanki jednego z doradców podatkowych.
Postępowanie w urzędzie skarbowym, a potem w izbie skarbowej, przedłużało się, a kiedy Niemcy połapali się w czym rzecz, straty wynosiły kilka milionów. Aby odzyskać stracone pieniądze należało wynająć porządną polską kancelarię prawną, ale Niemców nie było na to stać, kancelaria prawnicza, która prowadziła tą sprawę nie radziła sobie z niuansami bilansowymi i podatkowymi.
Krótko mówiąc:
pieniądze przepadły.
Komentarze
Prześlij komentarz