III Biegły rewident

 4. Wielka korporacja


Polscy pracownicy

 

Polscy pracownicy byli różni, kwadratowi i podróżni. Niektórzy, nazwijmy ich Tomkami, potrafili zrobić rzeczy, których odpowiednio do ich młodego wieku i braku doświadczenia, nie powinni umieć zrobić; doskonale radzili sobie z arkuszami kalkulacyjnymi, potrafili wyliczyć wartość transakcji terminowych i swapów, czego nauczyłem się od nich; potrafili zrobić profesjonalną analizę wrażliwości, czego do dzisiaj nie umiem. Pisanie o nich to przyjemność, ale ile można pisać o dobrych pracownikach. 

Byli tez inni, niektórzy śmieszyli brakiem podstawowej wiedzy. Pewna asystentka, nazwijmy ją Arleta, opowiadała jak z chłopakiem wyjechali na Wyspy Kanaryjskie celem nurkowania. Z jej opowieści wynikało, że najciekawsza fauna i flora jest na Barbados, która leży koło Tenerife. 

Niektórzy byli trudni we współpracy. Jeżeli takiej osobie nazwijmy ją Gosią powiedziałeś, że ma wykonać to i owo, ona na pewno wykonała tamto i siamto, i nie wynikało to ze złośliwości, tylko z charakteru, ona była przekonana, że w tamtym momencie tamto i siamto było ważniejsze niż to i owo, i płynność badania uległaby zaburzeniu, gdyby wykonała to i owo. 

Dla innych działanie na przekór było zasadą istnienia. Jeżeli chciałeś, żeby osoba, nazwijmy to Ewa, zachowała się według twoich oczekiwań to musiałeś zastosować metodę „na teściową”, czyli poprosić żeby wykonała rzecz przeciwną do oczekiwanej, i wtedy mogłeś być pewien, że zrobi to czego oczekujesz. Dodatkowo, jeżeli Ewa chwaliła cię i piła ci z dzióbka, mogłeś być pewien że za plecami wbija ci dziób w słabiznę. Bo Ewa ciebie nie lubi i uczyni wszystko, żeby ci dokuczyć. 

Czasami, któryś z niewolników, niechcący, w pośpiechu, włożył do swojego pilota (to takie duże prostokątne torby, z którymi jeździliśmy do klientów, podejrzewam, że teraz jeździ się z plecakami) jakiś dokument klienta; sprawa była wyjaśniana, dokument zwracany, a klient przeproszony. 

Ale jeden kolega, którego imienia nie pamiętam, zabrał kiedyś klientowi oryginał listy płac, i upierał się, że sprawdził swoje biurko i pilota, i nie ma żadnej listy; kiedy poszedł na lunch, zajrzeliśmy mu komisyjnie do pilota, i znaleźliśmy ten dokument; brak mu było odwagi, żeby przyznać się do błędu. 

Inny kolega, nazwijmy go Krzysiek, był notorycznym kłamcą; kiedyś dostał do zrobienia testy dotyczące zapasów magazynowych. Kiedy omawiał wynik tych testów, wzbudził we mnie wątpliwości i postanowiłem skonfrontować to co mówił z pracownikami klienta. okazało się, że nie wykonał testów, i kłamał. Został wyrzucony z pracy, oprócz tego, że kłamał miał jeszcze inne grzeszki. 

Inny kolega, nazwijmy go Tomek, stracił pracę w korporacji, ale ponieważ był dobrym pracownikiem, tylko nieśmiałym i nie umiał rozbijać się łokciami, partner Antoni pomógł mu uzyskał pracę dyrektora finansowego w badanej spółce; pierwsze co zrobił Tomek w nowej firmie, to zmniejszył fee za badanie sprawozdania finansowego partnerowi Antoniemu.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wstęp

Aneks. PANA

III Biegły rewident