III Biegły rewident

 4. Wielka korporacja


Open space

 

W korporacji, a także w polskich firmach wykupionych przez spółki zachodnie, pracowało się w „open space”. Jeżeli było trzeba, zachodni nabywca przeprowadzał „remont” w przejętym budynku biurowym, burzył ściany działowe i urządzał „open space”. 

Nie wyglądało to tak tragicznie jak na zdjęciu poniżej, ale zamiast komfortowo w niewielkich pomieszczeniach, wszyscy siedzieli jeden na drugim, przedzieleni biurkami, szafami i jakimiś pilśniowymi ściankami; rozmawiali jeden przez drugiego przez telefon, albo ze sobą, do tego dochodził szum drukarek poutykanych gdzieniegdzie, partnerzy mieli szklane kabiny – klitki.



W takim „open space” wielogodzinny wysiłek powoduje szybkie zmęczenie pracowników i obniżenie jakości ich pracy. Nikt się tym nie przejmował, jeżeli ktoś narzekał, można mu było powiedzieć, że nie umie pracować pod presją. Do tego menedżerowie poganiali pracowników, ze względu na deadline’y.

Brak poczucia bezpieczeństwa pracy, powszechna inwigilacja, brak dbałości o warunki pracy, czy to nie przypomina pracy w obozie koncentracyjnym?:

„Kiedyś rano, wiosną 1944 r., w obozie Leitmeritz (Litomierzyce), należącym do KL Flossenburg, około 60 więźniów miało przenieść zwrotnicę wąskotorową. Ekonomiczna i techniczna sensowność zastosowania tego środka transportowego, to inna sprawa. Wielu nadzorców – SS-manów i „kapo” tzn. więźniów-nadzorców – biegało dookoła, wrzeszcząc „już ja wam zaraz pomogę!” i waliło na oślep pięściami i kijami. Żaden z nich nie pomyślał nawet, żeby więźniów jakoś rozsądnie ustawić, wskazać im miejsce, biorąc przy tym pod uwagę wzrost i siłę każdego z nich. Oprócz ogólnego, powiedzmy abstrakcyjnego rozkazu, żeby przenieśli, więźniowie nie dostali żadnej innej wskazówki” (Andrzej Józef Kamiński „Koszmar niewolnictwa”).

Przypominam zasadę loda Kitchenera: „pracownik powinien dotąd pracować, dopóki ustoi na nogach”. W „open space” każdy był stale obserwowany, a jego postępowanie było narażone na działanie mechanizmów psychologii tłumu (Le Bon), „Rrobić! Rrobić! Ty rrrobić!” jak mawiał prześmiewczo jeden z kolegów, nazwijmy go Jarek. 

A przecież są gotowe wzory, które mówią w jaki sposób zapewnić pracownikowi godne warunki pracy; nawet te oparte na chińskim feng shui wystarczyłyby, żeby poprawić komfort pracy, a co za tym idzie zwiększyć jej jakość i wydajność; ale nie w korporacji, tu wszyscy muszą siedzieć na kupie, pierdzieć sobie do ucha, oddychać tymi pierdami, i pokazywać jak ciężką pracują, bo nadzorca patrzy.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wstęp

Aneks. PANA

III Biegły rewident