III Biegły rewident
4. Wielka korporacja
Szkolenia
Co pewien czas korporacja organizowała szkolenia. Odbywały się one pod hasłem „We are the best”, wykończymy konkurencję. Kto był na szkoleniu np. w Amway’u wie o czym mówię. Merytoryki (co za potworne słowo) w szkoleniach było niewiele.
Ogromną rolę na tych szkoleniach odgrywał feedback, do przesady i na okrągło trzeba było komuś innemu mówić, co się w nim nie podoba, a on odpowiadał tym samym. Z czasem klepaliśmy wyuczone na pamięć formułki i nikt ich nie traktował poważnie.
Podczas szkoleń stosowano wiele metod sprawdzonych w więzieniach Stanów Zjednoczonych np. rzucanie się na ręce współwięźniów (współszkolonych) co miało rozbudzić poczucie zaufania do towarzyszy (kolegów itp.). Interesujące jest, że istnieje taki taniec, podczas którego tańczący robią to samo (bardzo popularny na koncertach organizowanych przez Owsiaka); jak łatwo manipulować młodym pokoleniem.
Co do szkoleń, to myślę, że globaliści w ten sam sposób tresują swoje owieczki. Zapraszają np. na forum ekonomiczne w Davos premierów, ministrów i inne osoby, co do których myślą, że są wpływowi, i tam wkładają im na siłę do głowy: jesteście najlepsi, jesteście superludźmi (Harari), w odróżnieniu od tamtej ciemnej masy, od was zależy los planety, musicie zlikwidować górnictwo, rolnictwo i rybołówstwo, bo krowy i ryby bekają i pierdzą, musicie zlikwidować samochody spalinowe, elektrownie jądrowe i gazowe, musicie kupić niemieckie wiatraki i amerykańskie samochody elektryczne.
Przyjeżdża potem taki Premier Morawiecki z powrotem do Polski i realizuje ten program przekonany, że jest „the best”.
Awanse
W korporacji awans można było dostać co roku, albo rzadziej co pół roku. Po każdym projekcie pracownik wypełniał formularz zwany appraisalem. Chwalił się w nim swoimi osiągnięciami i otrzymywał ocenę od nadzorcy. Co pół roku każdy pracownik wypełniał półrocznego appraisala, do którego załączał appraisale z projektów. W półrocznym appraisalu chwalił się swoimi osiągnięciami w korporacji i wyznaczał sobie plan na następne pół roku/rok. Półroczny/roczny appraisal był oceniamy przez kogoś w rodzaju mentora/opiekuna, który proponował awans lub nie dla swojego podopiecznego.
System został ściągnięty ze służb specjalnych.
Tego systemu nie
można porównywać z instytucją mentorów istniejącą w starożytnej Grecji. Tamten
system był dobrowolny; mentor (czyli najczęściej filozof) był osobą
o niepodważalnym autorytecie, na zasadzie dobrowolności dogadywał się ze
swoim podopiecznym, dla którego był wzorem właściwego postępowania w życiu, i
którego szkolił w sztuce życia, a Sokrates nie sporządzał dokumentów, w których
oceniał Platona, a Platon nie sporządzał dokumentów, w których oceniał
Arystotelesa, i nie przechowywał w haerach do usranej śmierci.
W korporacji być może appraisale mogłyby się sprawdzić, gdyby mądrzejszy oceniał głupszego, ale często ekspacki spadochroniarz z kraju, w którym się nie sprawdził, oceniał Polaka, który był od niego trzy razy mądrzejszy.
Ponieważ o
awansach w największym stopniu decydowało włazidupstwo, a nie oceny z
appraisali, wiedza lub doświadczenie, najczęściej wklepywało się do formularza
na zasadzie copy/paste fragmenty ułożone przez najbystrzejszych asystentów. Zdania
te miały na celu zadowolić wymagania oceniającego i połechtać jego próżność.
Komentarze
Prześlij komentarz