III Biegły rewident

 4. Wielka korporacja


Ceny

 

Ceny w wielkich korporacjach za takie same usługi kształtowały się Jak 4 do 1 w stosunku do cen w polskich firmach audytorskich (np. za przegląd sprawozdania finansowego małej firmy korporacja brała 5.000,00 USD, a polski biegły brał 5.000,00 zł). 

Partnerzy byli bezwzględni, brali ile się dało, np. 30.000,00 USD za przegląd spółki, której przychody wynosiły 1.000.000,00 zł.

 

Nabór asystentów Polaków (assessment center)

 

Ostatnim etapem naboru niewolników (asystentów) do pracy w korporacji był assessment center. Każdy assessment trwał przez dwa dni. Udział w assessmencie brało kilkunastu kandydatów zakwalifikowanych po egzaminach językowych i testach logicznego myślenia, i kilkunastu asesorów. W pierwszym dniu kandydaci przeprowadzali prezentację na zadany temat przed asesorami, asesorzy przeprowadzali wywiady z kandydatami. W drugim dniu po śniadaniu kandydaci brali udział w grze polegającej np. na zaplanowaniu, wynegocjowaniu i przeprowadzeniu inwestycji samorządowej. Kartki z rolami leżały na stole odwrócone plecami, kandydaci siadali w sposób losowy i odwracając kartkę z rolą dowiadywali się co ich czeka w grze. Po obiedzie kandydaci jechali do domu, a asesorzy siadali do narady, która miała wyłonić tych, którzy zostali zakwalifikowani do pracy w korporacji i tych, którzy musieli obejść się smakiem. 

Każdy z asesorów miał podczas assessmentu styczność z kilkoma kandydatami (aplikantami) przeprowadzając z nimi wywiady, oglądając prezentacje i obserwując podczas gry; na specjalnym formularzu oceniał zdolność do współpracy w grupie, siłę przebicia (drive and motivation), wiedzę, doświadczenie, zaradność życiową, zachowanie pod presją kandydata itp.; wszyscy aplikanci byli stale obserwowani przez wszystkich asesorów podczas posiłków, na korytarzach, kiedy oczekiwali na swoją kolej (czyli totalna inwigilacja). 

Aby kandydat został przyjęty do pracy, potrzebna była zgoda wszystkich asesorów, dlatego najpierw omawiano osoby spełniające kryteria bez zastrzeżeń i nadające się do pracy oraz takie, które zdaniem wszystkich asesorów, nie nadają się do pracy w korporacji; w drugiej kolejności omawiano osoby, co do których nie było zgodności asesorów, spory najczęściej kończyły się przekonaniem asesorów, którzy byli przeciwni przyjęciu kandydata do pracy. Ale nie zawsze. 

Opisane procedury przyjęcia nowych asystentów do pracy w zasadzie sprawdzały się. Z mojego doświadczenia wynika, że przez to sito przedarły się jedynie dwie osoby, które bez wątpienia nie powinny pracować w zawodzie biegłego rewidenta. 

Z czasem młodzi Polacy aplikujący do korporacji zachodnich wypracowali metody ułatwiające skuteczny udział w procedurach kwalifikacyjnych. Niektórzy bez zająknięcia opowiadali o swoich sukcesach np. w handlu obrazami w Szwecji lub w zawodzie taksówkarza w Wielkiej Brytanii, asesorzy nie byli w stanie tego sprawdzić w żaden sposób; wystarczyło blefować w sposób przekonujący, aby zdobyć na assessmencie opinię osoby zaradnej. 

Zdarzały się pomyłki działu human resources. Jedna z nich polegała na tym, że pewna osoba przeszła pomyślnie testy językowe i logiczne, a inna z powodu takiego samego nazwiska i imienia została zakwalifikowana do assessment center; trudno, kto nie pracuje ten się nie myli; w takiej sytuacji słuszne było traktowanie tej osoby tak jak innych uczestników assessment center; została pracownikiem korporacji i radziła sobie później w pracy bardzo dobrze. 

Ale zdarzyło się także, że jeden z partnerów uległ naciskowi dyrektora banku i zapisał na assessment center córkę tegoż, a potem jeszcze prosił co poniektórych asesorów, żeby potraktowali ją na szczególnych warunkach; to nie podobało się asesorom. Przekonałem ich, żeby tej osoby w ogóle nie klasyfikować; jeżeli partner chce, to niech przyjmie ją do pracy na własną odpowiedzialność, nam nic do tego. Nie było powodu, żeby partner wycierał sobie gębę przed dyrektorem banku: ja chciałem, zrobiłem co mogłem, ale pańska córka nie poradziła sobie na assessment center; postępowanie asesorów było uczciwe, ale zdawałem sobie sprawę, że mam przerąbane i wcześniej czy później ta sytuacja odbije się na mojej „karierze” w tej korporacji.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wstęp

Aneks. PANA

III Biegły rewident